Strona:Tłómaczenia t. III i IV (Odyniec).djvu/128

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została przepisana.

    Roiła obraz rozkoszy niezmiernych,
    Jakie raj przyszły gotuje dla wiernych. —
    Gdzie duszom niewiast przybytek oznaczył,
    Prorok im o tém powiedzieć nie raczył;
    Lecz jeśli Selim miejsce w nim otrzyma,
    Czyż raj ten byłby rajem dla Selima,
    Czyżby go przyjął, i w nim się weselił,
    Gdyby z nią jego rozkoszy nie dzielił?… —
    Jestże Huryska, któraby zdołała
    Kochać go tyle — jak ona kochała? —

    VIII.

    Od ostatniego niewidzenia groty
    Zda się w niéj jakąś postrzegać odmianę:
    Może to ciemność odmienia przedmioty,
    Przy świetle tylko dnia dotąd widziane? —
    Z wpół przygasłego na środku ogniska,
    Mdłe ledwo światło na ściany odbłyska.
    Patrzy ciekawie; — lecz czegóż tak zbladła? —
    Na dziwny widok źrenica jéj padła!
    W głębi stos broni! — nie broń Muzułmanów!
    Zamiast janczarek, łuków, ataganów,
    Znać strzelbę obcą z kształtu i oprawy!
    Proste pałasze — przebóg! jeden krwawy! —
    Blask się od niego odbija czerwono. —
    Na stole widzi czarę postawioną.
    Ach! nie sorbetem zda się napełnioną!… —
    Strach ją ogarnął — chce pytać Selima,
    Zwraca się — Onże to przed jéj oczyma? —