Strona:Szwedzi w Warszawie.pdf/55

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Obaczcież to najprzód.
Tedy Kacperek rozwinął ową trąbkę, nie papieru, jak się przekonał, ale pożółkłego mocno pargaminu, i ujrzał na nim narysowany piórem i czarnym atramentem jakiś plan czy konspekt miasta.
— To jakiś plan — rzekł.
— Dobrze, ale przypatrz się jeno, czego to jest plan — odezwał się z uśmiechem pan Rafałowicz.
Gdy się Kacperek i Kazik poczęli lepiej przypatrywać, a nawet odczytywać tu i owdzie pomieszczone drobniutkiemi literami napisy, przekonali się, że jest to plan ich rodzinnego miasta Warszawy. Wszystkie ulice, mury otaczające miasto, bramy, kościoły i zamek, były bardzo misternie oznaczone, ale co ich uderzyło i dało dużo do myślenia, to że przez cały plan, począwszy od bramy Nowomiejskiej, szła czerwona, zygzakowata linia, kończąca się na dziedzińcu zamkowym.
— To jest plan Warszawy! — zawołał Kazik.
— Tak — ozwał się Kacper — to jest plan Warszawy i jeżeli mam rzec prawdę, o wiele lepszy i wyraźniejszy od tego, jaki znajduje się w ratuszu. Wszystko tu doskonale pojmuję na tym planie, ale zgoła nie mogę pojąć, coby znaczyła owa czerwona linia, przecinająca miasto od bram Nowomiejskich aż do Zamku.