Strona:Szlachcic Zawalnia (1844—1846). Tom 1.pdf/97

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

to straszne widzenie; rozmawiały czas niejaki, a gdy się uspokoiły, znów ten strach jawił się przed niemi i znów znika na wspomnienie imienia Jezus, Marja, a więc wstały z pościeli, zapaliwszy ogień modliły się aż nim kogut zaśpiewał.
Po tém zdarzeniu Ahapka przed wschodem słońca posyła kobiétę do swych rodziców, aby opowiedziała o tych strachach, i prosiła ich odwiedzić i poradzić jéj co ma robić w takiém zdarzeniu.
Rozeszła się rozmowa po całéj włości, o tém, że zmij razy kilka przestraszył Ahapkę pokazując się jéj w różnych postaciach, Karpa zaś dowodził wszystkim, że to są wieści fałszywe, że jego żona ma rodzaj jakiegoś pomieszania, a może i djabeł jéj się zjawia za jakiekolwiek grzechy.
Harasim ze swoją żoną, gdy słońce już chyliło się ku wieczorowi, i w polu kończyła się robota, poszli odwiedzić swoję córkę. Ahapka przez okno kiedy ich spostrzegła, z radością wielką wybiegła na spotkanie, wprowadza do domu i ze łzami opowiada swoje cierpienie, o odmianie w życiu jéj męża, o zjawieniu się w postaci człowieka téj zmij, która jemu służy.
— Otóż to — odpowiedział Harasim, — kiedy ja jeszcze przed wydaniam ciebie za mąż, opowiadałem ekonomowi i innym dworowym ludziom, że Karpa wyhodował sobie żmija, który jego wzbogaca, śmiali się i drwili ze mnie, mówili chłop gruby, prosty, od rzeczy plecie, i gdy to doszło do pana, on rozgniewany powiedział; słuchaj chamie, kiedy ty będzież rozpowiadać takie brednie, to wezmiesz rózek z