Strona:Szlachcic Zawalnia (1844—1846). Tom 1.pdf/93

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

szkanie jego więcéj było podobne do szlacheckiego dworku, niż do prostéj izby; dla chluby posadził pod oknami kwiaty takież, jakie rosną w ogrodzie pańskim, z których żadnéj korzyści nie ma, Ahapce zabronił nosić sznurowkę i chustkę na głowie, a kazał ubierać się w takie suknie perkalowe, jakie noszą szlachcianki. — Nie chciała ona przemieniać swego ubioru, wiedziała, że wszyscy ją widząc w dworskiém odzieniu, będą nazywać leniwą, nakoniec musiała zgodzić się z jego wolą, i w tym stroju zajmowała się polewaniem kwiatów, najemników miał wiele i było komu z sierzpem iść na żniwo. Pan u niego bywał w gościnie, miał pieniądze, miał i szacunek, ale czyż w tém jest szczęście?
Zawsze on był niespokojny w myślach swoich, żadnemu parobkowi nigdy nie powiedział łaskawego słowa, i Ahapka nie mogła trafić do jego charakteru, jéj rzadki uśmiech był dla niego szyderstwem, jéj spokojność nazywał głupstwem, jéj skromność i pacierze, które matka wyuczyła, były dla niego nieznośne, raz każe żeby z żadnym robotnikiem nie rozmawiała i gniewał się, że jest niedbała. — Bóg wie czego chciał.
Niekiedy łajał swoję żonę, że jest leniwa, wnet po zachodzie słońca idzie do spoczynku, i nie chciał żeby się zajmowała do późna jakąkolwiek robotą lub modlitwą. O północy niekiedy porywał się z pościeli, i u drzwi lub przy oknie rozmawiał nie wiadomo z kim, wybiegał za drzwi i nie wiadomo gdzie się skrywał, aż nim kur zaśpiewał.
Miał przyjaciół którym rzucał pieniądze i z którymi u-