Strona:Szlachcic Zawalnia (1844—1846). Tom 1.pdf/91

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Zgoda! zgoda i pokoj między nami — krzyczą niektórzy z gości, — stoły zastawione jedzeniem, dość jadła i napoju, pijmy, hulajmy, życząc młodym bogactwa, zdrowia i długich lat. Zaśpiewali pieśni, Hryszka nadyma swój miech skórzany, brzmi śpiew i muzyka, tańcuje młodzież. Paramon zamyślony i z miną szyderską poglądał to na dudarza to na Akima, czas krótki, zgodna i wesoła brzmiała zabawa. Lecz natychmiast Hryszka zaczyna szalonego jakiegoś kozaka, goście krzyczą i proszą, aby grał Ciareszku, i śpiewają Ciareszki bida stała, s kim jaho żyna spała. On na nic nie uważa, z nikim się nie zgadza, a wszystko swoje gra bez żadnego ładu. I wnet Akim wybiega na środek i zaczyna pląsać jak szalony, kto wie po jakiemu, dziwią się wszyscy patrzając i niepojmują co się z nim zrobiło. Oczy się zaokrągliły, twarz zmieniona, proszą jednego i drugiego, aby ten przestał grać, a ów tańcować, nic nie pomaga, żadnych prośb nie słyszą, zwarjowali się oba, chcą go utrzymać, on mrucząc coś niezrozumiałego, wyrywa się, znów tańcuje i dudarz gra bez przerwy. Paramon ze strony patrzając na to i śmiejąc się głośno, nie ruszcie ich, — rzecze — niech się poweselą, na drugi raz nie zechcą z każdym się zadzierać. Karpa prosi aby im darował i kazał przestać.
— Niech jeszcze pohulają, odpowiedział Paramon, to ich wyuczy, że będą umieć ludzi rozumniejszych od siebie poważać i szanować. I takiem szaleństwem dudarz i Akim długo się męczyli. A już i północ przeszła i raz drugi kogut zaśpiewał. Nareszcie Hryszka słabieje na siłach, wypuszcza