Strona:Szlachcic Zawalnia (1844—1846). Tom 1.pdf/89

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

rzawszy na jéj twarz smutną: — Nie smuć się — rzecze, — pożyjesz, pokochasz i dobrze będzie.
Akim wieśniak z jednéjże włości poddany pana K. G. bywał niegdyś z Paramonem w wielkiéj nieprzyjaźni, będąc w dobrym humorze, gdyż przy wódce nie lubił próżnować, przypomniał niezgody od dawnych czasów, założył ręce za pas, odstawił prawą nogę, w takiéj postawie stojąc przed Paramonem i patrzając mu w oczy, tak się odezwał: — A! kłaniam.

Niauczom koszka chwost swoj lizała
Aż jona ciebie u hości czekała.

Wszyscy obrócili oczy na Akima, nie radzi że on będąc odurzony wódką, ośmielił się żartować z Paramona, obawiali się żeby nie wynikło stąd jakie nieszczęście, wszyscy bowiem do tego wierzyli w siłę jego czarów, że on nie tylko może na ludzi nasyłać różne choroby i szaleństwa, ale jeżeli zechce, całe wesele obróci w wilków.
Paramon spójrzał na niego z drwiącym uśmiechem — A ty rzecze uszczypliwie, — tak się podkradasz niekiedy pod spiżarnie pańskie albo sąsiedzkie, lub tam gdzie się bielą płótna, że ciebie nie tylko stróż nie posłyszy, ale takiego gościa i pies nie zwietrzy.
— Ha! pamiętam dobrze jak mię obwiniono w kradzieży płótna — odezwał się Akim, — i ty wróżyłeś na rzeszoto, wyzywając imiona wszystkich włościan, rzeszoto się obróciło na wywołanie mego imienia i Hryszki dudarza, ekonomowa powierzyła twoim czarom, nas wtenczas siekli bez