Strona:Szlachcic Zawalnia (1844—1846). Tom 1.pdf/46

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

dość, gdzie wesele u ludzi, tam zły duch czuwa u progu: jawi się i zamienia pana młodego w Wiłkołaka, gości w Wilków, niewiasty w Sroki, a Pannę Młodą w Kukawkę. Z chaty zatém wszystko wynosi się w pole, do boru: tam latając za swoim narzeczonym, żałościwa kukułka, urania łzy, — a gdzie padną, wytryska zdrój w borze, — a w około zdroju wyrasta ziele, kukuszkiny slozki, łzy kukułki zwane[1].
Któż nie przyzna, że w tych prostych opowiadaniach ludu jest żywa poezja? Każda ballada jego wzrosła na podobnych podaniach.

To, co pisze P. Barszczewski prozą, nie dotycze się wprost ani Historji, ani Literatury, ani języka Białejrusi, ale rzeczy ważniejszej, bo ducha i poezji narodu, zkąd wypłynęła i Historja, i Literatura i język. Chwycił się najżywotniejszej zasady, i postanowił przejawić w sztuce wielki narodowy obraz. On ma lud przed sobą, często z całym urokiem wymysłow z czasów pogańskich, które on opromienia swoim, że się tak wyrażę, białoruskim hofmanizmem. Jak w balladach

  1. Na Litwie zowią je Ziaziula, na szerokich listkach czarno-nakrapiane plamki, po mokrych miejscach kwitnie z konwalją.