Strona:Szczypawka - Baczność! Jenerał Tabaka ma głos!.djvu/56

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

była zabita i przez kuli, a ino prochem i moze być, ze jest to dobra wrózba dla nasy armii... No, ale wyroków boskich nicht zbadać ni moze.
Po wypiciu ostatnigo kieka piwa, zakońcylim maniebry i zacenim powracać do Chicago. Bido ino była z tem powrotem, bo to galanty kawał drogi, a tu w gardle zasychało i ani ksynki nimogłeś cłeku dostać co wypić, bo wsyćko tam były tempeclerskie kontry.
Pedajo wsendzie, ze po tych maniebrach, to car, kajzer mniemniecki i austrjocki cysorz — bez całe noce sypiać ni mogli... Jakzeby nie? Przecie pokazaliźwa, co armija nasa — to armija, kiej pieron, zadne mniemce, ruski, ani austrjoki nom nie dorównajo!... Aj beciu lajf!... To tyz na mityngu śtabu gieneralnygo uradziliźwa, zebym jo pojechoł do Polski i zasiengnon ździebko jenzyka i porozumioł sie z rodakami w ojcyźnie, wula rozpocencia kroków nieprzyjacielskich przeciwko wrogom nasem. Tero, kiej sie wsyćko tak naprenzyło w Juropie, cas jest przecie uderzyć na wroga, bo armija pełna wojennygo animusu!
Wula ty uchwały, jade do Ojcyzny na prześpiegi.


PRZYGODY JENERAŁA TABAKI
W OJCZYŹNIE.

Bacność, psieścirwo!
Pochwalony!...
Zaro po mityngu gieneralnygo śtabu, na którnem uchwaliliźwa, zebym jo pojechał do ojcyzny —

54