Strona:Szczypawka - Baczność! Jenerał Tabaka ma głos!.djvu/45

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Sej, chodźta-no tu! A cy wy nie wita, psieścirwa, ze jak je komenda: “naprzód!” — to jedne ido naprzód a drugie w tyłku zostajo, a jak kumenda: “stój” — to jedne ido dali, a drugie stojo, co? To wyśta chyba nie polaki-katoliki, kiej polski muśtry nie rozumita i bez to ańbe na nas naród ściongata!
— Myśma Polaki — odzywo sie na to jeden — ale taki dziadoski muśtry jesceśmy nigdy nie widzieli!
— Siarap! — pedom. — Co ty mnie tu grynorze starygo jenerała bendzies ucuł? Widzita no go wej! A tero słuchajta: kiej krzykne: “Marś”! — to kilku niech idzie naprzód, a kilku w tył, a kiej zawołom: “na prawo — marś!” — to jedne niech ido na prawo, a drugie na lewo — rozumita?
— Nie ze wsyćkiem! No, ale kiej tak trzeba, to bendziewa tak robić — odezwał sie jeden.
Tedy krzyknonem:
— Naprzód — marś!
Po ty kumendzie dwuch posło naprzód a dwuch ostało w tyłku.
— Orajt — pedom. — A tero: “Stój!” Dwuch staneno a dwuch posło dali.
— Pojente jesteśta chłopy! A tero: “Na prawo — marś!” —
Dwuch posło na prawo a dwuch na lewo.
— Dac rajt! — pedom i juz chciałem huknonć nowe kumende, kiej usłysałem nad samemi usami głos kunisarza:
— Go to hell! Takich instruktorów nam nie potrzeba! Świnie paść!

43