Strona:Szczypawka - Baczność! Jenerał Tabaka ma głos!.djvu/30

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
JENERAŁ TABAKA OPOWIADA O SEJMIE
POLSKI W ZMNIEJSZENIU

Bacność rodaki, wierne krześcijany!
Kiej juz wybrali mnie deligatem, tak tedy i pojechałem, psieścirwo na siejm.
Pedom wom, co na tem siejmie Polski w zmniejseniu, cłek ino zipoł od nadmiaru patrjotyzmu w bebechach, bo wiadomo wam, rodaki, wierne krześcijany, ze na kuzdych siejmach kandydaty na dziaby starajo sie pokazać swoje ucucia patrjotycne, bez postawienie jak najwieńcy wypitki. Tak ci tyz i na ten siejm kandydaty nasprowadzały róźnych wisków i piwów narodowych całe frejty, wienc kiej prosili, trza było pić, bo inacy to cłekaby nazwali zdrajco ojcyzny i tyla. Trza było tyz i onoru rycerskiego bronić, bo coby to wej powiedzieli ludzie na to, ze główny dowódca armji polski pić nie chce? Wstyd byłbyh wielgi ino i ańba! Dzienki panu Jezusoju i panience najświentsy, chociozem wypił niemało, bez co Polska prendzy z niewoli wyswobodzona bendzie, ale i zadnygo galimatyjasu z tygo picia nie miołem, ino ździebko “Manru” wyłaziło mi zamiost zadkiem — to proćkiem — taj wsyćko.
Oj było tam na co ślipie wywalać, rodaki wierne krześcijany!... Armider był tam ciengiem wielgi, a deligaty, kiej sie nie kłócili — to pili, a kiej pili — to wsyćko było orajt. Nazbirało tam sie róźnych niedowiarków i sycylistów i nawet na som wysoki urzond kikowali! Jezusie! A gdziez to je, psieścirwo, posłuseństwo i posianowanie dla

28