Strona:Szczypawka - Baczność! Jenerał Tabaka ma głos!.djvu/29

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

krew goronco, rzucili sie na siebie i zaceni sie pienściami okładać, az tu jo w te pendy jak nie skoce na kiek piwa, jak nie wyciongne siabli z pochwy i jak nie krzykne:
— Bacność, psieścirwa! Siadać!
Uspokoiło sie ździebko, a wtencas rzekłem jem po krześcijańsku, pienknie sie przedtem przezegnawsy:
— Imie Ojca i Syna!... Bracia Polaki, wierne krześcijany, a dyć umitygujta sie! Ile daje Majk Rosochoty za obranie go deligatem?
— Pienć kieków piwa i śtyry galuny wisky! — odpowiedzieli mi z eśtrady.
— A wiela daje Steny Penpek?
— Seść i pienć wisky!
— Taka ofiara za mała je dla ojcyzny — pedom.
— Siur! — odpowiedzieli mi wsyćkie niekandydaty.
— A wita, bracia rodaki, wierne krześcijany, wiela jabym wam dał zebyśta wy mnie obrali?
— Nie wiemy! — krzykneni chłopy.
— Dziesienć kieków piwa, dziesienć galonów wisky i po cygorze dla kuzdygo!
— Wiwat, Tabaka! Niech zyje Tabaka, nas deligot!
Takiem to oto sposobem, bracia rodaki, wierne krześcijany, ostałem raz wybrany deligatem, na cem wiela ojcyzna i wiara świenta skorzystała, jak to dowita sie dali.


27