Strona:Szczypawka - Baczność! Jenerał Tabaka ma głos!.djvu/22

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

pała ciągle chęcią odwetu Niemcom za Sedan, wskutek czego wojna prędzej, czy później, zdaje się wybuchnie.
Przykra to rzecz: wojna, a tymbardziej, gdy trzeba walczyć na samym froncie. Wprawdzie my, Francuzi, nie boimy się wojny i zawsze gotowiśmy dla miłości ojczyzny iść bić się z tyłu za innymi i gotowiśmy nawet, dla dobra kraju, zapłacić tym, którzyby chcieli stanowić nasze przednie forpoczty.
Piszemy tu o tym dlatego, ponieważ właśnie, jak to z początku zaznaczyliśmy, wiadomo nam jest, iż za czasów napoleońskich Polacy zawsze walczyli na froncie, więc sądzimy, że mogliby to zrobić i tym razem, za dobrą zapłatą. Specjalnie każdy żołnierz dostałby mundur ze złocistymi szlifami i guzikami, karabin prawdziwy i szablę stalową, a nie blaszaną, zaś waszemu królowi, czy też sułtanowi — bo sądzimy, że u was jest absolutna forma rządów, jak w każdym dzikim kraju — dalibyśmy pięć łokci perkalu na gacie i dwa sznurki świecących, różnobarwnych paciorków, za to, jeżelibyście dostarczyli nam chociaż ze 200 tysięcy waszych dzikich zuchów, w razie wojny z Niemcami, którychbyśmy pchnęli na front.
Racz pan zaproponować powyższe warunki waszemu władcy, a sądzimy, że on się z chęcią na nie zgodzi, gdyż propozycja ta jest niebywale korzystna.
W imieniu Republiki Francuskiej,

Minister Wojny“.
20