Strona:Stefan Witwicki - Piosnki sielskie.djvu/16

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

lam zdania jednego z szanownych pisarzy, jakoby ostatecznym jéj celem 

     

    Jest już z méj pracy, ktoż tego nie przyzna,
    I biała przędza i cienka bielizna;
    Wszystko chędogo na około chatki,
    I co się sprzętów w całym domu mieści. —
    Dosyć już słuchałam matki,
    Czas tez posłuchać i teści. —
    Ruciany wianku, jakże się odmienisz?
    Już się na głowie méj nie zazielenisz.
    I ty, kolorem i blaskiem powabna,
    Błyszczéć nie będziesz, plecionko jedwabna;
    Ni wiatr swywolny więcéj nie roztoczy
    Tych moich złotych warkoczy.
    Do mojéj matki przyjdę w odwiedziny
    Bez wieńca — czépek odtąd strój jedyny;
    Chusteczki moje z cienkiéj przędzy tkane,
    Co się to z niemi wietrzyk lubił pieścić,
    Lekkim powiewem miotane,
    Nie będą więcéj szeleścić.
    Tak wszystko zniknie, albo się odmieni..
    Mój kołowrotek i krosienka moje
    Przestaną jaśniéć od słońca promieni;
    Stracą powaby ulubione stroje.