Strona:Stefan Napierski - Poemat.djvu/28

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
BALONY

Raz jeszcze krzykiem zachwytu rozedrzeć usta:
Dojrzeć nad głową wysoko, jak balon czerwony się huśta!

W tamtych czasach, gdy jeszcze nie było jesieni,
O jakżeż miło być chłopcem,
Młoda radości źrenic
W powietrzu wiosny odległem i obcem.

Nad blade klony bezwonnych alej
Ponad gałęzi ostrych splot
W klarowne nieba coraz dalej
Ponadobłoczny lot.