Strona:Stefan Grabiński - Ciemne siły.djvu/36

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Róża.
Ja.
Wrocki.
Ty? — Przekład świetny — odtwarza niebywale wiernie oryginał. Miałaś trudne zadanie, Różo. Język Prandoty nader swoisty, styl pełen nieuchwytnych subtelności niełatwych do oddania w mowie obcej. — A jednak stanęłaś na wysokości zadania. Lecz musiało cię to kosztować wiele pracy.
Róża.
Była dla mnie rozkoszą. Pokazanie go światu, Europie — to cel mego życia. Postanowiłam przełożyć wszystko, cokolwiek pozostało po nim. Na to żyję — dlatego opanowałam chorobę. To mój pierwszy obowiązek i powinność względem niego.
Wrocki (wzruszony).
Szczęśliwy Stach!
Róża.
Bluźnisz, Władku — jemu należał się inny los. Powinien był żyć długo i tworzyć w sławie jak w słońcu. Właśnie jego utwory nadawały się najbardziej może wśród tysiąca innych wyszłych z młodego pokolenia