Przejdź do zawartości

Strona:Stefan Gębarski - W pruskich szponach (cz. I).pdf/79

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

można było wypędzić, ale pani Szarska i pan Adam w zupełności potwierdzili słowa starca.
— Z głodu i wycieńczenia omdlałem — mówił z cicha.—Żebrać się wstydziłem, a zasiłek pieniężny, jaki miałem, w drodze, podczas noclegu w niemieckiej gospodzie, już w pobliżu granicy, źli ludzie mi ukradli… Zostałem bez grosza… tylko na łasce i opiece Boskiej…
— I ta was nie zawiedzie—rzekła poczciwie pani Szarska.
W pół godziny później, starzec przeprowadzony do dworu, posiliwszy się, siedział na werendzie i silniejszym już głosem opowiadał, w jaki haniebny sposób został przez urzędników pruskich z ojczystej zagrody wygnany.
— W wiosce Olszewo — zaczął starzec — tuż nad strumykiem, na wzgórzu, stała nasza chata i kilkanaście morgów ornej ziemi. Od niepamiętnych czasów należała do naszej — Biedroniów rodziny.
Żyliśmy szczęśliwi, choć w pracy ciągłej i walce z Niemcami. Przed pięćdziesięciu laty nie było w Olszewie ani jednego Prusaka kolonisty, dzisiaj jest ich tam około osiemdziesięciu rodzin. Hakatyści sprowadzili ich z piasków brandenburskich, dali pieniędzy na zakup ziemi i zagospodarowanie się, rząd także