Przejdź do zawartości

Strona:Stefan Gębarski - W pruskich szponach (cz. I).pdf/77

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Wtem starzec otworzył oczy, spojrzał do koła i szepnął:
— Hanusiu!… gdzie jesteś, Hanuś?…
— Jestem, dziadku, jestem przy was!… dobrzy ludzie dają nam pomoc!…
— Bogu Wszechmocnemu niech będą dzięki!—szepnął z westchnieniem.
Wyczerpany był, piękna siwa głowa co chwila opadała mu na piersi.
Podtrzymywała i podpierała ją wątłemi ramionami Hanusia.
Tymczasem z dworku pośpieszyła z pomocą sama pani domu.
Znała ją okolica z dobroci i szlachetności serca. Tam, gdzie niedola, pani Szarska niosła zawsze słowo otuchy i nie skąpiła pomocy.
Dowiedziawszy się od młodych Sieciechów, co się stało, natychmiast wzięła podręczną domową apteczkę i pośpieszyła do omdlałego.
Teraz dopiero ratunek okazał się skutecznym.
Starzec niebawem o własnych siłach podniósł się i usiadł na murawie.
Teraz dopiero poznać można było, że nie należał on do zwyczajnych żebraków, których pełno włóczy się po naszych wioskach.