Przejdź do zawartości

Strona:Stefan Gębarski - W pruskich szponach (cz. I).pdf/65

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

I odeszła.
A w tem mysz się pokazała. Popiel wziął miecz i rozciął ją. A zaraz zrobiły się dwie myszy z tej jednej, a kiedy znowu je zabijać i rozcinać począł, to się tem więcej mnożyło. Zaczęły też zabijać sługi, ale to nic nie poradziło, a myszy coraz więcej się mnożyły i wszystkie zaczęły rzucać się na Popiela i gryzły go.
Tak ten, widząc co się świeci, kazał co tchu zrobić szklanną banię, okrutnie wielką, a jak jeno była zrobiona, to wlazł w nią i kazał się wpuścić w jezioro na żelaznych łańcuchach.
Ale to też nic nie pomogło, bo myszy poszły za nim we wodę i zaczęły się do tej szklannej bani dobijać. Jak Popiel widział, że to już z nim krucho, wtedy dał znak, żeby go wyciągnęli, a jak go wyciągnęli, to się kazał zawieźć na tę wyspę, co to naprzeciw zamku leży, a nazywa się Rzempowem i tam uklęknął i zawołał:
— „Przebacz mi, Boże, bom zgrzeszył ciężko, że się zaparłem mej kochanej matki!…“
I padł krzyżem, a myszy go zjadły.
A na tem miejscu, gdzie krzyżem leżał, czy zimą, czy latem, trawa zawsze rośnie i to tak wygląda, jakby to był krzyż żelazny.