Przejdź do zawartości

Strona:Stefan Gębarski - W pruskich szponach (cz. I).pdf/54

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Ale może na dziś dosyć tej podróży? — zakończył swój wykład młody uczony.
Cisza panowała w altanie. Nikt z obecnych nie kwapił się z odpowiedzią.
Pan Adam Szarski powtórzył swoje pytanie, dodając:
— Możemy jeszcze zwiedzić Poznań… czy dobrze?…
— Dobrze!…
— Wybornie!
— Bardzo prosimy! — rozległy się teraz gorące wykrzykniki.
Młody uczony uśmiechnął się z zadowoleniem, mówiąc, że trzeba było zaraz odpowiedzieć.
— Nie śmieliśmy się naprzykrzać — rzekła Jadzia. — Ale poznać Poznań wszyscy pragniemy.
— Patrzcie!… Czy znajdzie się gdziekolwiek serce polskie, któreby na ten widok nie zabiło silniej, przejęte świętem uczuciem miłości ojczyzny?… Patrzcie!—mówił z coraz to większym zapałem młody uczony — oto macie przed sobą obraz, przedstawiający odwieczny gród starej Polski — Poznań, którego nazwę Niemcy zmienili na „Posen“.
Przy tych słowach zebrani ujrzeli wspały obraz starożytnego miasta, o wieżycach licznych świątyń i gmachach olbrzymich.