Strona:Stefan Barszczewski - Czandu.djvu/207

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

na przyjęcie nieproszonych gości, goście ci okazali się daleko liczniejsi i silniejsi, niż przewidywały najśmielsze obliczenia.
Szybko przynieśli o tem wiadomość wywiadowcy polscy. Wyleciawszy daleko poza granice Polski na wschód, północ i południe, wszędzie spotykali już samoloty Azjatów i cofające się przed niemi placówki rosyjskie. Kilku wywiadowców, którym powiodło się dolecieć w głąb Rosji i powrócić stamtąd szczęśliwie, widziało nawet całe ogromne obozy mongolskie na ziemi rosyjskiej.
Nie umiano narazie wytłumaczyć sobie tego zjawiska, bo spodziewano się uporczywej obrony ze strony Rosjan przed zalewem azjatyckim, wkrótce jednak wyjaśniło się wszystko, zadając nowy cios przewidywaniom o przebiegu wojny.
Zawsze bierna, niewolnicza, napoły mongolska ludność Rosji zaniechała oporu, weszła w rokowania z najeźdźcami! „Nie sprzeciwiać się złu“ — wżarło się w krew tego narodu.
Polska stała się tedy jeszcze raz przedmurzem rasy aryjskiej. Na jej terenach miały się jeszcze raz rozstrzygnąć losy Europy!
Wprawdzie poddanie się Rosjan skróciło front obronny Federacji europejskiej, jednakże, wobec wyników pierwszych starć, walka zapowiadała się ciężka.
Słynne od wieków, ze względu na znaczenie strategiczne, twierdze polskie: Grodno, Brześć, Łuck, Dubno, Równe, dalej miasta takie, jak Wil-