Strona:Stefan Żeromski - Wisła.djvu/35

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

i pętlic, gdy, stare porzucając szlaki, szuka sobie przejść nowych między łachami piasków, stokroć przesypanych z miejsca na miejsce.
Pieni się gościniec główny wielkiej rzeki w wiązadłach mostów z kamienia i żelaza u stóp miasta Warszawy, — cytadeli ziemskiego okręgu, — stolicy wolności świata, gdzie przez stulecie tkwiło kowadło, wbite w ziemię głęboko młotami kowali, wprawnych w sztuce ciemięstwa, na którem nieubłagana a niewidzialna zemsta losu kuła zarazem kajdany dla ludów uciemiężonych i ideji, zakutych w dyby, — mrowisko prac zawsze spiskowych, gdzie się ukrywał, wił i prężył olbrzymi zamysł wysiłu wielkiego plemienia, sztuką, w chwili nieszczęśliwej w żelazne potrzaski schwytany.