Strona:Stefan Żeromski - Wisła.djvu/34

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

pod ich cieniem wszystka się ojczyzna chroniła w złe swe godziny.
Szeroko rozwala się Wisła, wyminąwszy trupie mury tyrańskiej twierdzy Dęblina, wpoprzek wielomilowych piaszczystych przestworów, w których jednostajnej, mglistej głuszy, śpią zagrzebane pod działkami ziemniaków i owsa, lichego żyta i tatarki, — maciejowickie i wawerskie, raszyńskie i grochowskie pola.
Rozciągają się nad jej połyskliwą falą wilgotne łęgi, bogatym rok rocznie utłuszczane namułem i same się białą koniczyną zasiewające, a wielkie białodrzewy i grube pnie wierzbowe, zielonemi koronami prętów wciąż nanowo młodocianych zawsze ozdobne, ciągną szeregiem lub kępami wzdłuż jej strumieni