Strona:Stefan Żeromski - Wisła.djvu/33

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

kredowego kazimierskiego progu, płynie ku mazowszańskim polom między wzgórzami Janowca i Puław.
Wznoszą się nad jej wartem wzorzyste dąbrowy, zaścielające płaskowzgórza i zbocza, wygrzane w słońcu, koralowe od berberysu, pachnące jałowcem i macierzanką.
Tarniny i dzikie róże zwieszają się tam nad ścianami białych wąwozów, w których głębi dwukolejowe, wąskie drożyny chyłkiem zdążają do widnych, białych mieszkań wspaniałego ludu.
Sady, rumiane od jabłek i rdzawe od śliwek, splatają jakoby wieniec nieskończony wzdłuż siół.
Stoją tam nad wiślaną wstęgą olbrzymie Czartoryskie topole i wielkie Puław drzewa, które miały to szczęście, iż