Strona:Stefan Żeromski - Wisła.djvu/32

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Wyszedłszy z lasów i z pomiędzy gór, skręca się Wisła na wschód wielkim łukiem, wije wśród pagórków, uroczych skał z wapienia i pól krakowskich, dążąc w swój żłób pozadunajcowy, trzy razy szerszy, niżby wymagała obfitość jej wodnego zasobu, — leżący w piaszczystych wybrzeżach, między pszennemi glinami sandomierskiej i lubelskiej ziemi.
Wymija przedtem skałę Wawelu, którego początek nieznany jest i tajemny, jako tej rzeki początek, — gniazdo mocy i sławy, — gruz władzy przed wiekami wygasłej, — ślad wielkości, niby piszczele szkieletu, świadczące o życiu, które niegdyś je odziewało.
Opuściwszy prawiślisko lubelskie, po rozdarciu przed laty nieprzejrzanemi