Strona:Stefan Żeromski - Wisła.djvu/31

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Bujają nad niemi błękitne ważki, wielobarwne motyle i słupy komarów; najżywszą melodję życia wydzwania chyże skrzydło dzikiej kaczki; w wysokości obłoków zanosi się dudnienie lotu bekasa; przerzyna jasne powietrze pokrzyk czajki, a po chwiejnych trzcinach unoszą się z miejsca na miejsce stada szpaków gwarliwych.
Wszystkie wody wiślańskie, — przaśne i słodkie, zaprawne wyssaną z głębin ziemi solą lub siarką, żelazem lub przeróżnemi szczaw odmianami, spływają od wielkich gór, co zostały za niemi w oddali, jakgdyby obłoki znieruchomiałe, błękitne i liljowe, z różanego powietrza utworzone o poranku, a o zachodzie szkarłatne, — po jednoskłonie północnym w zamglone polskie równiny.