Strona:Stefan Żeromski - Uroda życia tom 2.djvu/235

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.



V.

Gustaw Bezmian wrócił późno w nocy do mieszkania, które przez parę miesięcy wspólnie z Wolskim zajmował na jednej z odleglejszych ulic Warszawy. Po wyjeździe Wolskiego w Chełmskie (dla objęcia posady pracownika w sklepie spółkowym narzędzi rolniczych) Bezmian zatrzymał jeszcze na czas pewien dawniejsze wspólne mieszkanie. Dzwoniąc do bramy, zauważył był obok siebie kilku równie spóźnionych lokatorów, którzy, głośno rozmawiając, razem z nim weszli do tejże kamienicy. Położywszy się do łóżka, rozmyślał o sprawach, w ciągu tego dnia załatwionych, lub rozpoczętych. Był to drugi dzień licznie reprezentowanego zjazdu stowarzyszeń kulturalnych chłopskich. Przewinęło się mnóstwo ludzi. Zarysowały się olbrzymie prace, czekające wypełnienia. Stanęła przed oczami dziedzina trudu wprost niezmierzona. Bezmian zasnął nagle i bardzo twardo. W jaką godzinę po północy rozległ się dzwonek w sionce, lecz nie zbudził „Daka“ zupełnie, tylko mu sen zakłócił nowemi widzeniami. U wejścia do mieszkania dał się słyszeć trzask drzwi wysadzonych, hałas i li-