Strona:Stefan Żeromski - Uroda życia tom 2.djvu/206

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
200

owoce pracy, zamierzonej na miarę tytaniczną, na setki lat i na następne pokolenia ludzkie, — zbiory, przywiezione ze wszystkich okolic lądu ziemskiego, — dzieła wytwórczej potęgi, przeznaczone do wszystkich okolic kuli ziemskiej i ogarniające wszystkie objawy życia. Ileż rozkoszy dostarczył przyjaciołom ogród botaniczny „Kew“, założony przed trzystu blisko laty, którego egzotyczne drzewa stały się już autochtonami na tym obcym gruncie i ze starości strupieszały, — ogród nie tylko nie do zwiedzenia i poznania, lecz nie do przebycia w ciągu doby! Mierzyli ogrom potęgi brytyjskiej, zwiedzając takie muzea, jak indyjskie i kolonii, — oglądając doki, dzielnice fabryczne, warsztaty, szkoły i instytucye.
Te wielkie dzieła geniuszu, pracy i zuchwałości, to miasto nieskończone, istne oko głowonoga — ośmiornicy, — było dla trzech wędrowców jakgdyby przybliżającem szkłem, przez które patrzyli wciąż w stronę swego przytłuczonego i rozpłaszczonego narodu. Przez każdy wielki objaw spoglądali w zanik, przez każdy zakrój i zamiar w bezduszny popłoch, przez każde wielkie marzenie w nicość. Cierpienie ich stawało się nieznośne... Słowo „Polska“ oznaczało w tem mieście stek emigracyi żydowskiej w najuboższej dzielnicy, zaprzeczenie kultury i wszystkiego, co ona wypracowała...
Poszczególnie każdy z trzech znalazł tu odpowiednie dla siebie zajęcie. Bezmian dostał dużą robotę przy układzie i wydawnictwie wielkiego słownika języków wschodnich. Miał powierzony