rzeczy, socyologiczne tezy, stryj zbijał jakiemiś przykładami z życia Bartka, albo Józwy, cytował pewne zdarzenia z wioskowego życia, absolutnie decydujące, jakoby, o wartości teoryi, za niemi, albo przeciw. Nigdy nie można było przewidzieć, czy stryj stanie po stronie jakiejś książkowej zasady, czy ją będzie ośmieszał, i to nie z kaprysu, lecz na mocy swoich życiowych, chłopskich sprawdzianów. Artylerzysta czynił nawet pewne próby. Wyciągał jakąś teoryę, najbardziej, najniemożliwiej skrajną i poczynał stryjaszka indagować. Ze zdumieniem spostrzegał, że szlachcic słucha uważnie, namyśla się, bąka, kręci głową, a wreszcie przechodzi na tę niemożliwą, skandaliczną stronę. Tak było wielokrotnie. Początkowo Piotr przypuszczał, że to jest może wpływ dzieci, wesołego Wiktora i sensata Darzewskiego, lecz wkrótce zauważył, że stryj nikogo z tamtej paczki nie traktuje na seryo, że drwi z ich wszelkich socyologicznych pewników, a ma w tych sprawach własne swoje widzenie rzeczy, stokroć radykalniejsze, niż tamci z Warszawy. Teorye stryjaszka nie miały nazw, które na świecie oddawna nosiły. Były one, jak owe niezdarne wyroby prowincyonalnych geniuszów, które już dawno na wielkim świecie stały się pospolitemi szablonami.
Z drugiej strony — istniały dziedziny, w których stary pan z Cierniów był zdecydowanym konserwatystą, a raczej zwolennikiem obyczaju i tradycyi. Tyczyło się to szczególniej stosunków kościelnych, obrzędów, świąt, ceremonii. Przestrzegał
Strona:Stefan Żeromski - Uroda życia tom 2.djvu/125
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.
119