Strona:Stefan Żeromski - Sułkowski.djvu/91

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

leko stąd, daleko stąd... Patrząc na was, widzę wasze dusze i czytam dzieje śmierci mojej ojczyzny. Nikogo, coby mnie zabił za to, co wam mówię! Podobnie jak tam — nikogo! Płonie we mnie serce. Wśród was stoi ten — Antraigues! Tajny doradca carycy, która Polskę zabiła. To jawny wyraz waszych tajnych dusz!

CONDULMERO
— Czego chcesz!

SUŁKOWSKI
— Nienawidzę was! Należy was ścigać, dopadać i tępić! Jestem jednym z tygrysów, których na was wypuścił lud uciemiężony przez tyle wieków!

ANTRAIGUES
— Nie omyliłeś się waszmość. Jestem doradcą świata, który chciałbyś zburzyć. Nie mylisz się: gdy przyjdzie czas, stanę się Maratem kontrrewolucyi. Dopadnę ja wówczas i tygrysów ludu.

CONDULMERO
(do Sułkowskiego)
— Waszmość przemawiasz do nas tak wyniośle, jakbyś sam był conajmniej generałem Bonaparte. Śni ci się, widać, sen na jawie, że nim jesteś. Tymczasem jesteś tylko cieniem, odgłosem, złudą potęgi. Gdyby nie było za tobą wojsk Bonapartego — czemże byś był?

SUŁKOWSKI
— Czy jestem cień jedynie, czy jestem ten, co cień za