Strona:Stefan Żeromski - Sułkowski.djvu/70

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

DANIEL DELFINO
— Wysiadając z gondoli, spostrzegłem nieznanego człowieka, zawiniętego w płaszcz. Człowiek ten wyskoczył z gondoli i wszedł do tego pałacu. W sali na dole zrzucił płaszcz: jest w mundurze oficera francuskiego. Domagał się od służby, ażeby go natychmiast wpuszczono przed oblicze waszej książęcej mości.

ANTRAIGUES
— Jak wygląda?

DANIEL DELFINO
— Młody, dwudziestokilkuletni, wysmukły. Włosy długie, małe wąsy...

ANTRAIGUES
(do zgromadzonych).
— Widziałem tego człowieka w Cafe Florian al Genio i zebrałem o nim wiadomości. To tensam, poznaję go z opisu. Jeżeli to tensam, o którym mówię, to jest to jeden z adjutantów Bonapartego, który, jak słyszałem, przybywa z jakiemś zleceniem swego szefa, z jakąś specyalną misyą do jego książęcej mości. Czy nie znajdujecie, dostojni panowie, że należałoby przyjąć tego posła właśnie teraz, pod pozorem, że jego książęca mość udziela zwykłej audyencyi swym znajomym? A nuż zdołamy powziąć ważną jaką wiadomość? Należałoby sprobować, czy nie uda się wybadać do naszych celów tego oficera, a może nawet zużyć go odpowiednio...