Przejdź do zawartości

Strona:Stefan Żeromski - Sułkowski.djvu/62

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

i nie dla jałowych wyłuszczeń sprawy zebraliśmy się tutaj, — niestety, jak spiskowcy! — (zwrócony w stronę księcia Modeny) — pod gościnnym dachem naszego książęcego gościa. Czas nasz ucieka. Jeżeli dziś nie poweźmiemy rezolucyi, godnej mężów Wenecyi, następców Dandola, Zena i Morosini’ego, — wszyscy, Wenecyanie i goście miasta, — wszyscy stracimy ostatnią deskę ratunku. Niestety! Gbur wysłany przez Bonapartego, jego przyboczny oficer, wszedł był na salę Rady weneckiej, którą czcił przez wieki wszystek świat, — nie zdejmując kapelusza, stanął obok krzesła doży, na miejscu, gdzie zwykł zasiadać patryarcha, podniesionym aż do zuchwalstwa głosem oskarżył wszystek senat o organizowanie rzezi werońskiej, odczytał punkty najezdniczych żądań, w imieniu „najpierwszego narodu ziemi“ zagroził nam zemstą, a jako najcięższą winę wytknął właśnie tę, Że dajemy gościnność jego książęcej mości, księciu Modeny. Wiemy to wszyscy, więc z bólem to przytaczam. Nie na salach świetnej rady decydować się może sprawa mojej ojczyzny, lecz tutaj, pod dachem gościa...

KSIĄŻĘ
— Pod dachem zbiega.

FRANCISZEK PESARO
— Wasza książęca mości! Te środki ratunku, które wspólnie pod dachem waszej książęcej mości znaleść zdołamy dla wspólnej sprawy, staną się miarodajnemi dla posiedzeń jawnych rady. Jesteśmy otoczeni szpiegami. Każde