Przejdź do zawartości

Strona:Stefan Żeromski - Sułkowski.djvu/47

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

cący się w Niemczech, Niderlandach, w biurach Komitetu ocalenia publicznego w Paryżu i przy boku Ludwika XVIII w Blankenbergu — cha, cha... (Zniża głos). Utrzymywał w dyalogach ze mną, że brał udział w nabyciu armii i generała Pichegru przez księcia Condé. Wymieniał nawet cyfry: milion gotówką i dwakroć renty rocznej, które, podobno, Pichegru...

KSIĄŻĘ
— Nie będziemy obecnie poruszać... Wszakże nie o tem...

ANTRAIGUES
— Prowadzę właśnie do celu. Tenże pan Montgaillard, po przybyciu do Wenecyi, stawił się w przedpokojach ministra rzeczypospolitej, „obywatela“ Lallemant, i jest tam aż dotąd doskonale widziany, jako wypróbowana siła jakobińska, jako solidny agent rządu panów dyrektorów...
(Obadwaj śmieją się wesoło).

KSIĄŻĘ
— Cóż tedy?

ANTRAIGUES
— Montgaillard dał mi znać, że przybył właśnie do Wenecyi jeszcze jeden funkcyonaryusz, bardzo ważny, bo jeden z adjutantów Bonapartego ze specyalną jakąś misyą do waszej książęcej mości...

KSIĄŻĘ
— Do mnie? Żadnych stosunków z tymi ludźmi!