Strona:Stefan Żeromski - Sułkowski.djvu/253

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

albo w ciele gazelli, która przed nim, jak wiatr, ucieka? Nie tak to łatwo wyrwać się z koliska natury i zniweczyć jej potęgę!

SUŁKOWSKI
— Przyjdą tacy, którzy się wzniosą ponad ten stary mistyczny fetyszyzm, którzy zzewnątrz wyczytają wszystkie myśli wiernego psa i wszystkie zbójeckie decyzye hyeny — tak dokładnie jak my od czasów Rozetty czytamy zagmatwany rysunek egipski. Człowiek pokona ptaka i zdobędzie jego naturę chyżą, zgłębi instynkty czworonoga i będzie na przyrodę zewnętrzną patrzał jego oczyma, gdy tego zapragnie. Lecz nie zniży się już i nie zamieszka w ciele hyeny, ani w ciele krokodyla. Duch jego za żywota wyleci w niebiosa, osiądzie tron Ozirisa, położy dłonie na gwiazdach dalekich i jak jaskółka Izis, szukająca boskiego małżonka, okrąży i posiądzie jasnowidzącą duszą tajemnicę swojej miłości. Ponieważ człowiek zgłębił i pokonał wewnętrzną chimerę swej duszy...

VENTURE
(wskazując na drugi kamień)
— Patrz — tu Anubis prowadzi szereg ludzi. Zdaje się śmiać z tego, co mówisz. Alboż nie prowadził już na tamtę stronę — bohaterów, którzy szli przez góry i doliny, lądy i morza, rzeki i pustynie, — którzy pokonywali śmierć za pośrednictwem bohaterstwa? Alboż nie wodził za sobą ascetów wyschłych z głodu, którzy wbrew nakazowi przyrody odtrącali w ciągu lat pożywienie, karmiąc się kilką