Strona:Stefan Żeromski - Sułkowski.djvu/252

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

sama. Człowiek skażony jest żądzami, a bóg oczyszczony jest z niskości żądz przez doświadczenie, przez dociekanie, przez post ciała i nieustającą chłostę ducha niezliczonych pokoleń kapłańskich...

SUŁKOWSKI
— Człowiek taki, jak my, przewyższa bogi tem, że jest sam ze siebie, że jest śmiertelny, a nie lęka się śmierci, której bogowie nie znają wcale. Natura bogu darowała wieczność, a śmiertelnikowi naznaczyła kres, lecz on, podejmując dobrowolne bohaterstwo, czyli śmierć, niweczy śmierć. Kres bohatera jest poczęciem żywota boga. Dla tego śmierci wśród nas niema, i ten jedyny przywilej bogów wydarty im został. Gdybym dziś przyszedł na sąd Ozirisa, przyszedłbym śmiało. Niósłbym w ręku kwiaty lotosu, symbol nieśmiertelności, gdyż wiecznym jestem bytem. Podałbym kwiaty Ozirisowi, jak ten oto śmiertelny, gdyż współczuję wielkim jego pracom i twardej doli. Ale potem kazałbym bóstwu powstać, usunąć się, zstąpić ze schodów i sam zająłbym jego tron.

VENTURE
— Na cóż człowiekowi to wywyższenie? Nie dosięgniesz tej głębi niedocieczonej, tego zamysłu najmądrzejszego, ażeby spojrzeć na świat i sądzić świat oczyma szakala, lub ibisa, hyeny, albo lwa. Cóż człowiekowi z tego, Że zabija i niweczy, ie unicestwienie nazywa wiecznością, kiedy nie wie, jaką zabił myśl, jakie zniweczył uczucie w ciele lękliwego ibisa, który nań spoglądał spoza kwiatów Nilu,