Strona:Stefan Żeromski - Sułkowski.djvu/25

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Z prawej ręki lasanek.
Tam to siadł nieprzyjaciel.
Musiał Fersen zdobyć brody zelwiańskie, musiał mosty nam wydrzeć z gardzieli.
Posłał wprost z Dereczyna pięć tysięcy żołnierza.
Wziąć brody!
Z wrzaskiem na nas leciały stadami kozaki.
Kładł się trupem nasz strzelec na błoniu.
Wyszedł major Wedelstet przez mosty na błonia, uderzył w ich kupy.
Przybiegł człowiek cnotliwy ze Szczęsnego majątków z wieścią srogą:
Korpus idzie z za borów!
Stanęła nasza jazda w równinie. Garstka młodzi.
W pięciuset towarzysza dał nam major Wedelstet zlecenie:
Zająć mosty na grobli, z lewej strony się zaprzeć w opłotkach.
Wodza nam dał młodego.
Gołowąs nasz wódz.
Jakbyś piękną dziewczynę w mundur odział wojacki.
Oczy głuche z odwagi. Szpadę wyjął. Kaszkiet na bok przekrzywił.
Grzeje wiarę, jak rózgą, oczami.
Jużci błyszczy na błoniu nowe kwiecie:
Dziesięć armat postawił najeźdźca w bateryi.
Sześć tysięcy piechura lśni sztykami w pastwiskach.
Wielokrotnie w nas bili bagnetem, kolumnami, w rozsypkę.