Strona:Stefan Żeromski - Sułkowski.djvu/227

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ANTRAIGUES
— Zaprzecz, że w tobie nie drży serce!

SUŁKOWSKI
— I cóż, gdyby we mnie serce, jak liść, drżało! Za skarb rewolucyi wsiąkło w ziemię morze krwi. Więc we mnie serce drży, jak liść! Ale waszmość nie wiesz wszystkiego. Ja również z generałem Bonaparte spędzałem długie, nocne godziny na rozmowach tajnych. Wiedz! To ja wsączyłem mu w duszę, czego nigdy nie zapomni: głuchą wiadomość o Polsce. Dusza moja leżała po stokroć u jego nóg ze śmiertelnem błaganiem, a we mnie na ród polski u jego nóg leżał. Pomnijcie! Wcześniej, czy później pójdzie on na północ — musi pójść — żeby łamać lody, które Polskę pokryły.

ANTRAIGUES
— Śmieszny polski błędny rycerzu!...

SUŁKOWSKI
— Ocknie się Polska od strzałów jego armat...

ANTRAIGUES
— Będzie się może dzielił twoją ojczyzną z jej wrogami, jak się dzielił ziemią Wenecyi.

SUŁKOWSKI
— Nie! Pójdę z nim wszędzie, krok w krok. Wesprę, lecz i zmierzę każdy jego czyn, ze wszystkich sił mojej