Strona:Stefan Żeromski - Sułkowski.djvu/226

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ANTRAIGUES
— Na miejscu waszmość pana zażądałbym więcej, zażądałbym...

SUŁKOWSKI
(do księżniczki)
— Wasza książęca mość nie dorzuca słowa zachęty.

KSIĘŻNICZKA
— Ja milczę.

ANTRAIGUES
— To dziwne. Wszędzie na świecie ludzie do zaszczytów, do przewodzenia, do władztwa dążą za wszelką cenę. My chcemy utorować waszmość panu drogę, a ty się wahasz...

SUŁKOWSKI
— W istocie — dziwna jest tutaj moja rola. Patrzę w głąb wszystkich spraw dzięki wam — i patrzę na was. Tego, po com tu przyszedł, już niema — (do Antraigues’a) — Pan, panie hrabio, prorokujesz o generale Bonaparte, że zniweczy rzeczpospolitą...

ANTRAIGUES
— Tak, ja to prorokuję, gdyż z tym człowiekiem trawiłem godziny we cztery oczy, a ja się znam na ludziach.

SUŁKOWSKI
— Nie na takich.