Strona:Stefan Żeromski - Sułkowski.djvu/219

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ANTRAIGUES
— Waszmość wolisz wytrwać aż do smutnego końca w skromnej sukni czcigodnego kapitana-republikanina, któremu wódz o niewiadomej godzinie sprzątnie z przed nosa rzeczpospolitą i sprzeda ją temu, kto ją odeń kupi, albo ją kupi sam za cenę cudzej krwi i swego szachrajstwa.

SUŁKOWSKI
— W oszczerstwie równie waszmość jesteś nieszczęśliwy, jak w pochlebstwie.

ANTRAIGUES
— Sam wiesz najlepiej, że szczerą mówię prawdę. Drży w tobie serce, gdy to mówię, bo nie może być, abyś tej prawdy dotąd nie spostrzegł. Szachrajstwo ludzkie trzeba mierzyć równie szczegółowo, jak entuzyazm. Ja w Medyolanie poznałem Bonapartego w cichych rozmowach...

(Wchodzi książę Herkules III d’Este)

KSIĄŻĘ
— Mamy, jak widzę, gościa...

ANTRAIGUES
— Kawaler de Zelwa.

SUŁKOWSKI
— Wasza książęca mość...

KSIĄŻĘ
— Moje stare oczy już gasną. Pamięć nie dopisuje.