Strona:Stefan Żeromski - Sułkowski.djvu/207

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

SUŁKOWSKI
— Podróżowałem pod nazwiskiem przybranem, które jest wypisane na tej karcie. Nikt mię tutaj nie zna, a o mojej podróży wie dobrze mój bezpoś1edni zwierzchnik, generał Bonaparte.

KSIĘŻNICZKA
— Ach, dzięki Bogu!

SUŁKOWSKI
— Przedstawiając mu sprawę, musiałem powiedzieć, gdzie i kiedy cię poznałem, pani, musiałem także nadmienić, że przyrzekłem ustnie dać ci odpowiedź. Podróżuję często w interesach służbowych. Jedyne niebezpieczeństwo, któreby mi grozić mogło, byłoby to, gdyby mię tutaj poznano i zatrzymano, jako ubywającego się pod cudzem nazwiskiem. Lecz oprócz ciebie, pani, nikt mię tu nie zna.

KSIĘŻNICZKA
— Przeciwnie. Jest tu tensam służący, który cię był widział w Wenecyi, kiedyś na naradę senatorów do naszego pałacu przybył, jest także książę Modeny i hrabia d’Antraigues.

SUŁKOWSKI
— A! Jest tu Antraigues... Nie przewidziałem tego. Czy mnie już widział?

KSIĘŻNICZKA
— Widział waszmość pana w Lozannie.