Strona:Stefan Żeromski - Sułkowski.djvu/199

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

KSIĘŻNICZKA
— Ależ — jeżeli przybył — to w najlepszej wierze. Nie zdradzi przecież nikogo.

ANTRAIGUES
— Ma to jednak obustronnie pozory zdrady...

KSIĘŻNICZKA
— Gdyby nawet takie pozory istniały, to przecież pozostaną w tajemnicy.

ANTRAIGUES
— Kto wie?...

KSIĘŻNICZKA
— Poznałeś go tylko waszmość i twój krewny. Gdy pan w przebraniu i pod obcem nazwiskiem bawiłeś w Medyolanie, — on cię nie wydał. Sam cię odstawił do granicy i przepuścił do Szwajcacyi...

ANTRAIGUES
— Och, tak!... To są rzeczy innego porządku. Ja nie stosuję się do przepisów wdzięczności względem wrogów mego króla.

KSIĘŻNICZKA
— Tego waszmość nie zdradzisz!