Strona:Stefan Żeromski - Sułkowski.djvu/191

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

czuję mu i najgłębiej jestem tą sprawą przejęty. Ale jedno tylko jeszcze słowo chciałbym dorzucić. Księżniczka jest, oczywiście, niewinna, jak wiosenna róża. I cóż stąd, że oficer armii francuskiej, ujrzawszy tę różę, zapłonął natychmiast miłością. Nieraz już księżniczki z domu Gonzagów pokonywały nieprzyjaciół pięknością. Róża rośnie wysoko, na niedostępnej skale.

KSIĄŻĘ
— Krótko waszmość wyłóż, co myślisz.

ANTRAIGUES
— Jest to nader pomyślny zwrot w naszej sprawie — afekt tego oficera. Należy go wyzyskać, zużyć, zagrać tym atutem, a gdy sprawa zostanie wygrana, cisnąć tę kartę w nicość, gdzie jest jej miejsce. Nie! Należy ją poszarpać w strzępy, zniweczyć za zuchwalstwo !

KSIĄŻĘ
— Imię Agnesiny Gonzaga nie wejdzie w tę grę.

ANTRAIGUES
— To już jest nie w naszej mocy. Gra się zaczęła.

KSIĄZĘ
— Jakto?

ANTRAIGUES
— Wcześniej czy później Sułkowski zobaczy się z księ-