Strona:Stefan Żeromski - Sułkowski.djvu/182

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

KSIĄŻĘ
— Doprawdy? To ważne!

ANTRAIGUES
— Tak. To ważne. Talleyrand jest człowiekiem przebiegłym. Wie on, że personel służbowy — to kanalia sprzedajna, więc też do korespondencyi najhardziej sekretnej używa tego właśnie ze swych kuzynów, który nosi to wyszukane imię — Vannelet.

KSIĄŻĘ
— Zaciekawiasz mię, panie hrabio...

ANTRAIGUES
— Vannelet zna wszelkie instrukcye, przesyłane przez Talleyranda agencyom Francyi przy dworach zagranicznych, i zna wszystkie tajemnice artykułów sekretnych świeżo pozawieranych traktatów.

KSIĄŻĘ
— W istocie...

ANTRAIGUES
— Przez jego ręce idzie tajna korespondencya od Sieyès’a z Berlina, od Guillemardeta z Madrytu, szła od Bonniera z rastadtckiego kongresu. Przez jego ręce przechodzi każdy papier Sandoz’a, ministra pruskiego w Paryżu, wysłany na ręce Talleyranda. W Auteuil, gdzie Vannelet stale mieszka, bywa on często w towarzystwie pani