Strona:Stefan Żeromski - Sułkowski.djvu/117

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

człowiek i kaidy naród musi najprzód uwierzyć w siłę swej duszy i w niezłomne jej prawa, a następnie ćwiczyć w sobie żądzę wolności i wytępiać zarazę niewolnictwa.

VENTURE
— Mówiłeś mi, ie twój kraj zalany został przez wojska nieprzyjaciół.

SUŁKOWSKI
— Gdy Suworow, dowódzca nieprzyjaciół, zajmował naszą stolicę, kazał wyrznąć do nogi wszystkich mieszkańców jej przedmieścia, wszystkich mężczyzn, kobiety i dzieci. Nowoczesny, słowiański Gilles de Rais! Stosy ciał rzucano na stosy ciał. Ażeby wziąć za to odwet, trzeba najprzód posiąść sekret odwetu. Można go posiąść tylko wśród niebezpieczeństw...

VENTURE
— Daleka droga...

SUŁKOWSKI
— Daleka... Ale może tam, na najdalszej drodze, zobaczę wśród trudów, w jasnowidzeniu plan mojej kampanii! U podnóża piramid napiszę konstytucyę dla mojego narodu, powołam w duchu do obrony wszystkich synów ojczyzny bez różnicy stanu i pochodzenia, — ludzi od pługa, żywicieli kraju, wyrwę z jarzma, — pokruszę pręgierze, stojące po wsiach mojego świata, — narzucę surowy porządek, zasady republikanckie, zasieję rolę nowem zbożem...