Strona:Stefan-Żeromski-Miedzymorze.djvu/076

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Lud cały, z duchowieństwem na czele wyszedł na powitanie świętości.
Wniesiono srebrną skrzynkę w procesyi do pierwszego po drodze kościoła.
Świętą Barbarę uznano za patronkę powiślańskiej krainy.
Świętopełk odbijał Sartawice wszelkiemi sposoby, podstępem, układami i szturmem.
A nie mogąc nic wskurać, nocą oblężenie porzucił, przeszedł Wisłę po lodzie i przeszył Ziemię Chełmińską, pustosząc ją ogniem i mieczem.
Marszałek Teodoryk von Bernheim zebrał wszystkie swe siły, stoczył bitwę i pobił Świętopełka na głowę.
Dziewięciuset Pomorzan legło na placu porażki, — znaczne łupy i czterysta koni dostało się w ręce zwycięsców.
Świętopełk wrócił na tamten brzeg Wisły i znowu Sartawice oblegał.
Marszałek poszedł za nim po lodach wiślanych, lecz książę spalił swój obóz i uszedł w bezludną, nadmorską krainę, przypadł na dalekim międzymorzu, w pustkach leśnych się ukrył.
Wtedy polscy książęta, — kujawski Kazimierz, Bolesław Pobożny kaliski i wielkopolski Przemysław, — pospołu z Krzyżakami Nakło oblegli i zdobyli.
Krzyżacy spustoszyli leśną ziemię Kaszubów, szukając w niej Świętopełka, i zagarnęli zachodnie Pomorze.
Książę gdański ukorzył się przed Zakonem,