Strona:Stary Kościół Miechowski.djvu/92

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
315 
A jednak wszystko stoi, ktoś nie miał ochoty!

Ale latoś inaczej! Najłaskawsza Pani
Jejmość Maryja Winkler z Domesów nam tani,
Ale śliczny wystawi Dom Boży: kupiła,
Jak wiecie, pół zagrody Krzonowej, zrobiła

320 
W krótkim czasie z tych pustków cmentarz, opasany

Z pięknej cegły murami, ślicznie wyrównany,
Ozdobiony wysokim krzyżem i drzewami,
Sadzonemi wszerz i wdłuż i wkoło rzędami.
Na cmentarzu tym stanie z drzewa, z cegieł, z gliny

325 
Tymczasowy kościółek z łaski Jejmościnej.

Tam Najświętsza Ofiara ma być sprawowaną,
Aż nowego przybytku śliczne mury staną,
Wspaniałą swą budową głoszące przez wieki
Szczęsny byt parafii z Winklerów opieki.”

330 
Tu bąknął Wojtek Kóna: „Nam Pani buduje

Kościół, kościółek, cmentarz, a to nie kosztuje
Nas biedaków ni grosza. To pięknie!” — „Wojciechu!”
Odparł Łaszczyk Halyniarz, — „ani w wielkim miechu
Twe nie zmieszczą się skarby; twe bydło w oborze,

335 
Konie w stajniach, twe łąki, a na polach zboże

Nie świadczą o ubóstwie; wszak ty oprócz Pana
Jegomości naszego i oprócz Altmana
Jesteś najzamożniejszym, choć nie są twe spodnie,
Co zaświadczy wieś cała, szyte nowomodnie.

340 
A mówisz, żeś biedakiem? Nie strój komedyi!”

„Franku!” — rzekł z śmiechem Kóna, — „powiedz mi no, w czyjej
Główce urósł ten rozum? On nie twego chowu:
Tak ci śpiewa Halinka, a ty to tu znowu!”
„Wojtku!” — rzekł Łaszczyk, — „gdy się sąd o żony toczy: