Strona:Stary Kościół Miechowski.djvu/93

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
345 
Lepszy rozum Halinki, jak żon twoich oczy!

Jednem cię tylko Kasia, twa pierwsza, kochała,
Mając tylko jedyne; twa druga zaś miała
Oczy całych Miechowic. Mnieby to smuciło,
Bywszy tobą; ta mówi, że cię to zdobiło;

350 
Sądź, jak chcesz!” Milczał Łaszczyk, znów się śmiech rozpoczął,

Lecz zwinnie przed naciskiem nasz Wojtek uskoczył,
Wołając: „Panie Rektór, jakoż to z kościołem!”

„Wszak mówiłem, mój Kóno,” — rzekł głosem wesołym
Pan Rektór, — „śmiejemy się, a tuby przystało

355 
Smucić się, nawet płakać. »Już się wykonało«:

Tak niby mówi do nas konającym głosem
Kościół stary, wnet padnie pod gwałtownym ciosem
Konieczności. Kochani! były takie czasy,
W których możno bagniska lub odwieczne lasy

360 
Zajmowały te miejsca, gdzie teraz wieś stoi;

Któż tu pierwszy zamieszkał: czy obcy, czy swoi?
Od tych pierwszych początków ileż upłynęło
Lat, niż się dużej wioski grono utworzyło!
Któż budował ten kościół, kiedy albo komu?

365 
Był — zaiste — i ten czas, w którym tegoż domu

Bożego wyglądano jak duszy zbawienia!
Narodził się, był młody, do świątyni cienia
Wołały zdala ludzi dźwięczne dzwonów głosy,
A krzyż wieży kierował serc myśli w niebiosy!

370 
Tak lat było set kilka... A teraz! Za stary

Już kościółek ten dla nas, a jego rozmiary
Nie obejmą ludności sto razy liczniejszej.
I postawa lichutka przeciw teraźniejszej
Wspaniałości kościołów! Maleńkie Piekary,

375 
Ale kościół tak wielki, że drewniany stary

Z dachem pięknie się zmieścił w przestrzeni nowego.
Pod obłoki się wspina wieża biskupskiego