Strona:Stary Kościół Miechowski.djvu/226

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Nie myślę ja, iżby te nowych machin siły,
Mądrych ludzi wymysły, naszym w czemś szkodziły.
Ale z nimi nastaną majstry, urzędniki,
Dyrektory, fenwaltry, metry, kulturniki,

150 
Ludzie nie naszej wiary, a ich złe przykłady

Pozostawią śród naszych wsi nieszczęsne ślady!
Jak gruntowna nauka rozumy rozwija,
Tak powierzchność zatruwa serca i zabija!
Waszą to więc, Panowie, będzie powinnością

155 
Strzec cnoty w sercach ludzi z świętą sumiennością!

Mój panie Organisto, mój panie Rektorze!
Naszą to będzie rzeczą: przykazania Boże
We szkole i w kościele wpajać w serca ludu.
Znam ja Pana zdolności! Bez wielkiego trudu

160 
Potrafisz Pan pozyskać serca wszech szkolarzy;

Z oczu dziecka wyczytasz, co myśli, co marzy,
Czego chce, potrzebuje; dar opowiadania
Dziejów świętych szczególny masz, który nakłania
Szkólną młodzież ku Panu. Me oczy widziały,

165 
Jak przy naukach Pana rzewne łzy zwilżały

Lica bacznych słuchaczy. Te więc, mój kolego,
Poświęcaj siły Bogu! Pan Sztajgier też swego
Dopilnuje. Gdy ludzie nie zoczą tyrana,
Niedowiarka nad sobą, lecz dobrego pana,

170 
Z którym mogą pomówić, a kiedy dni pracy

Zaczną, zakończą z Bogiem, toć Górnoślązacy
Nigdy chyba nie zboczą z świętej drógi cnoty.
A kiedy chlebodawcy i pany roboty
I szkółmistrze z swym Księdzem, a w duchu kościoła,

175 
Chcieć będą dobro ludu: o jakaż wesoła,

Jakaż błoga nastanie epoka we świecie!

Lecz mówimy o czasach, które jeszcze przecie
Zbyt dalekie! do bliższych skierujmy życzenia!
Wnet stanie kościół nowy! Według przyrzeczenia