Strona:Stary Kościół Miechowski.djvu/137

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Po południu, gdy więksi udali się w pole,
Wnukom głowy grzebieniem czyściła przy stole
I nas czytać uczyła. Jej umiejętności

120 
W czytaniu były: »Pieśń o Boskiej Opatrzności,«

Litanija o Pannie Najświętszej Maryi;
Tej nas ucząc, śpiewała w znanej melodyi,
Nie znając bowiem liter, wbijała śpiewaniem
W pamięć rządków znaczenie, to zwała czytaniem.

125 
Kto przy niej nie rozłupił rozumu tępego,

Kładał głowę pod kliny krawca Ostrawskiego.
Wielu z nas z tych dwóch źródeł naukę czerpało,
Lecz tam oprócz czytania nic się nie słyszało.
Do spowiedzi mnie pierwszej matka gotowali,

130 
Z nimim szedł do Częstochów, tam mnie zapisali

Księża w bractwo szkaplerza; a u Komunii
Świętej pierwszej w bytomskiej byłem parafii
U Ojców Minorytów, którzy matkę znali;
Chodząc bowiem po kweście, u nas też bywali.

135 
Od roku dziesiątego biegałem z niejakim

Hatlapą z Rokitnicy, rodzonym śpiewakiem,
Z pątnikami do Piekar, Częstochów, do Pszowa,
Świętej Anny. Hatlapa — to do śpiewu głowa,
Ale czytać nie umiał! Jam więc książki miewał,

140 
Jam przepowiadał jemu, on ludziom i śpiewał.

Za to on mnie zaszczyczal swojemi względami,
Obwodził po klasztorach, obdarzał piosnkami
Dawnych czasów: o ptaszkach, słowiczkach anielskich,
O kaczyczkach w Ujeździe, o wolach Gidelskich.

145 
Ojciec, choć wójt miechowski, czytać nie umieli,

Za to mnie jak najwięcej do szkół syłać chcieli.
Właśnie zjawił się do wsi od rządu posłany
Nicią, pierwszy co w szkołach był edukowany.
Lecz on także mądrością wioski nie odrodził,