Strona:Stary Kościół Miechowski.djvu/136

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
85 
Przeszedł szkoły górnicze, potem kuł perlikiem,

Był pisarzem, szychtmajscrem, stał się powiernikiem,
Wreszcie zięciem Kalidy. A gdy śmierć nieczuła
Z pierwszych więzów małżeńskich rychło go wyzuła,
Ożył duchem i sercem dla przyszłych swych czynów,

90 
Żeniąc się z Marją, wdową Pana z Arezynów.

Bóg sam złączył te serca, gdyż od tego związku
Błogie czasy zakwitły ludom w Górnym Śląsku.

Lecz cóż szukam przykładów, mając je w bliskości?
Synku mój! Ile trzeba korzystać z młodości,

95 
Jak to nauk pilnować, podwiel czas do tego,

Możesz czerpać dowody z losów życia mego.
Bracia mego dzieciństwa i mojej młodości
Dawno już w ciężkiej pracy wyniszczyli kości —
A ja żyję, bo niecoś nauk się zaznało;

100 
Stąd się lżej, jak koledzy, na chleb pracowało.

Lichutenkać nauka, bo choć tatuś chcieli
Niedziw krwią serca płacić, byle tylko mieli
Ze mnie syna, co umie pisać, w książkach czytać:
Lecz któż się w owych czasach mógł szkoły dopytać?

105 
Po wsiach szkół nie bywało, bo nauczycieli

Rząd nie miał, więc nie posłał, a ludzie myśleli,
Że dla dzieci wystarczy dwie, lub trzy z »Wyboru«
Litanije mieć w głowie. Na to więc dozoru
Nie szukano daleko. Do starej Miemczyczki

110 
Chodziło nas kilkoro: ten przyniósł »Kantyczki«,

Ten »Wybór Częstochowski«, lub »Kancyjonały«
Miemczyczczyne nauki mało skutkowały,
Gdyż swą mądrość i chwile mnogim poświęcała
Pracom; aż do południa wciąż zażegnywała

115 
Dzieciom oczy i brzuchy; o dalszej godzinie

Żur i bulki warzyła zgłodniałej rodzinie.