Strona:Stary Kościół Miechowski.djvu/104

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
20 
Odkąd świat ją pamięta, żyje z łaski dwora;

A Wikarek, w kożuchu czy w zimie czy w lecic,
Chodzi koło kościoła. Długi wiek go gniecie;
Nie śpi, nie je, nie pije, lecz pierwej niż młodzi,
Jeszcze nawet przed kluczem na Msze święte chodzi.

25 
Nim zadzwonią, p o grobach stare krzyże czyta,

O dzień zgonu swojego, mówiąc pacierz, pyta.

Jak dziewica w rumieńcu czerstwości i cnoty
Białą zdobi wzrost szatą, a zielenią sploty:
Takim kościół miechowski z bieluchnemi ściany,

30 
Zewsząd bujnych ogrodów wieńcem opasany.

Jeden z nich, co graniczył z cmentarzem, Stawiskiem
I z opustą, był chłopców publicznem igrzyskiem.
Był to ogród jakoby wzoru angielskiego,
Bez zagonów, bez miedzy, bez ładu wszelkiego,

35 
Jak bory w Ameryce, z gęstwinami, krzami

Drzew jakichś zagranicznych. Tam między chłopcami
Odbyw ały się wojny, zasadzki, gonitwy,
Widział las chłopców figle, a często i bitwy.
Do tego dziś ministrant śpiesznie dążył lasu,

40 
By przede mszą z innymi w pląsach użyć czasu.

Nie był im kierz za gęsty, wierzba za wysoka,
Ni gniazdo dość ukryte, opusta głęboka.
Polowano, biły się Prusy i Francuzy,
Nie zważając na mnogie często sińce, guzy.

45 
Zatem Kluziok Stanisław, będąc zawsze chory,

A więc do owych bojów niezupełnie skory,
Poszedł po klucz na farę. Tam zaś nierogate
I rogate bydełko i ptastwo skrzydlate:
Gołębie, kury, kaczki i indyki dumne

50 
Śród roju śmiałych wróbli i perłówki szumne

Wiły się koło koryt; pieski, psy szczekały;
Gospodyni z czeladką głosy podwajały;